piątek, 10 kwietnia 2015

Bear Grylls Trenuj dla siebie.

Witam Was wszystkie w ten piękny, słoneczny piątek. Pogoda nas troszeczkę rozpieszcza, świeci słoneczko i co najważniejsze: nie pada :) Dzisiejszy tydzień będzie książkowy, więc w weekend też będą recenzje książek, ale jakich to cicho sza, będzie niespodzianka. Na pewno każdy kojarzy Beara Gryllsa - mam nadzieję, że prawidłowo odmieniłam to nazwisko i nie popełniłam jakieś gafy. Dla tych, którzy nie wiedzą, kto to jest ten Grylls. To wyjaśniam. Jest komandos, który przez 3 lata służył w brytyjskich siłach specjalnych. Jest także podróżnikiem, alpinistą. Prowadzi kilka programów telewizyjnych, m.in."Szkoła Przetrwania, Bear Grylls w miejskiej dżungli, Uciec do Legii Cudzoziemskiej". Oprócz książki o fitnessie napisał również kilka poradników surwiwalowych :) No to krótkiej prezentacji tego mężczyzny przejdźmy do meritum sprawy, czyli do recenzji tego poradnika. Mam nadzieję, że moje palce Was nie przerażą, ale nie miałam jak pokazać środka, ponieważ lektura nie chciała ze mną współpracować :)
 
Ja książek o fitnessie staram się nie kupować, ponieważ po pierwsze nie mam już na nie miejsca, a po drugie jest tyle ciekawych poradników, że zbankrutowałabym, więc ta książka pochodzi z biblioteki miejskiej. Książka "Trenuj dla siebie" kosztuje 39.90. Myślę, że jest to cena optymalna. Okładka trafiła w mój gust. Jest dość prosta i brutalna, ale za to możemy "lampić się" w autora. Wiem, że dla niektórym może się to wydawać głupie, ale zakochałam się w kartkach. Są grube, matowe, a nie śliskie i cienkie jak się często w takich książkach zdarza. Jest kilka słów od Beara, jego zdjęcia, motywacje i porady. Co ciekawe większość zdjęć, które znajdują się w tej książce nie są jego, a trenerki Natalie Summers.  To odkrycie mnie nieco zdziwiło, ale powiem szczerze, że przyjemnie się te ćwiczenia wykonuje. W głównej mierze są one 30 minutowe. Zostały tak ułożone, aby było jednocześnie szybkie jak i spełniały swoją rolę Są one także niezwykle intensywne. Powiem szczerze, że gdybym kupiła tę książkę to nie byłyby te pieniądze wyrzucone w błoto. Uważam, że jest to dość ciekawa, interesująca i rzetelnie napisana propozycja "książkowa" 
A Wy wolicie ćwiczyć z książką czy płytą dvd. A może wolicie kasety lub ćwiczenia w grupie? Macie może jakieś ciekawe poradniki do poczytania? Jak zwykle zapraszam do dyskusji. Pozdrawiam FitHealthylife :)

11 komentarzy :

  1. Jeszcze o tej książce nie słyszałam. Bardzo ciekawą recenzję jej wystawiłaś :). Muszę popracować nad urozmaiceniem moich treningów, więc nie wykluczam, że zainteresuję się tą pozycją bardziej :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś oglądałam jego programy, nawet nie wiedziałam, że wydał książkę :)
    Osobiście ćwiczę zwykle z YT :) Teraz moim faworytem jest FitnessBlender. Troszkę szkoda mi pieniędzy na fitnessowe książki, bo zwykle przeczytam je raz, skorzystam z treningu i idzie na półkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja zdecydowanie wolę z dvd. Muszę słyszeć jak inni mówią, krzyczą i motywują. Wtedy chce mi się bardziej. Uwielbiam Mel B, bo ma tyle energii, że nie da się nie uśmiechać ćwicząc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce, ale chyba warto ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super post. Chyba skuszę się i przeczytam. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej książce, ale jakoś sam autor trochę mnie przeraża ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wolę ćwiczyć z filmikami, chociaż mam teraz jedną całkiem fajną książkę o ćwiczeniach
    i chyba zmienię zwyczaje..:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście wolę ćwiczyć z filmikami, choć czasem dołączam ćwiczenia np. z Shape'a. Niestety nie posiadam żadnej książki o fitnessie, ale mam nadzieję, że to się zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja lubię go oglądać na discovery :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja wole cwiczyc z filmikami,wtedy zapie ten "rytm" haha :D
    super blog dodaje do obserwowanych i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam , na imie mam Ewa i aktualnie mam 27 lat.
    Pod koniec 2013 roku postanowilam troszeczke schudnac, moim celem bylo -40kg przez 3 lata.
    Przez pierwsze miesiace waga leciała ale nie az tak zeby to był zadawalający wynik.
    Postanowilam popytac i siegnac po pewna pomoc, zdecydowalam sie zakupic AfricanMango w połowie 2014
    roku, ten oto produkt znajdziecie tutaj:
    >> skrocto.tk/1ADNb <<
    Jakies 2 tygodnie po starcie z AfricanMango waga zaczela powoli schodzic.
    W 6 miesiacy zrzucilam 20kg, pozniej juz dzieki 6 miesiacom z AfricanMango moglam ten wspomagacz
    odstawic , i w kolejne 4 miesiace zrzucilam 10kg, jak widac przy ciezkiej pracy,
    marzenia sie spelniaja, aktualnie moja waga spadła 35kg , ale to jeszcze kilka miesięcy do celu :) .
    Moze uda się do wakacji!! :))
    Tu znajdziecie zdjecie przed i po: >> http://imgur.com/HloNLad <<
    Jesli chcecie sprobowac zapraszam , jesli zakupicie AfricanMango i napiszecie do mnie na
    ewa.dobrzyk@gmail.com dostaniecie moja tygodniowa rozpiske diety za darmo!
    Zapraszam i polecam AfricanMango! :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Jeśli spodobal Ci sie moj blog to dodaj go do obserwowanych. Pozdrawiam, FitHealthyLife

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka