Witam Was wszystkie bardzo serdecznie. Dzisiejszy post jak i poprzedni jest skierowany bardziej do kobiet, ale mężczyźni również mogą go z przyjemnością przeczytać ( o ile lubicie czytać o kosmetyczkach) W poprzedniej części o której możecie przeczytać
tu obalałam mit, że włosy kobiety aktywnej są tłuste i niezadbane. Dzisiaj pora na kolejne obalanie. Większość osób cera sportowca kojarzy się z cerą niezadbaną, błyszczącą się od potu, z okropnymi wypryskami i strupami. A wcale tak nie jest! Jest dużo kobiet, które starają się dbać o swoją cerę najlepiej jak potrafią. Weźmy na przykład mnie. Moja cera jest okropna. Często się "tłuści i przesusza", mam problem z wągrami i wypryskami, ale staram się o nią dbać. Myje ką codziennie, a nie od "wielkiego dzwonu", kremuje. Od czasu do czasu nakładam na nią maseczkę lub "pelinguje". A co najważniejsze: zmywam mój makijaż. Niestety wiele kobiet nie zmywa go i nie daje skórze odpocząć. Przygotowałam dl Was produkty które używam, mam nadzieję, że przekonam moje Czytelniczki, że sportowcy dbają o swoją cerę i obalę kolejny, niekorzystny dla Nas mit.


Nivea Young bye-bye spot- jest lekkim kremem, który stosuje zarówno na twarz jak i na plecy. Skutecznie pozbywa się nieoporządzanych wykwitów. Nie jest drogi, ale za to jest wydajny. Stosuje go w okresie wiosenno-letnim
Nivea Young control shine- także jest lekkim kremem, który stosuje głównie na plecy. Również jest wydajny i kosztuje około 12zł.
Pharmaceris- to mój główny krem do twarzy, który zawiera ochronę przed promieniowaniem słonecznym. Ma gęstszą konsystencję od poprzedników i również jest od nich nieco droższy. Do kupienia w aptekach i dobrych drogeriach. Ja używam wariantu "zielonego" do cery tłustej.
Bandi Young- to krem z kwasami, który bardzo lubię. Działa z moją twarzą cuda. Jest drogi, ale jest także bardzo wydajny. Można go kupić w Hebe. Jedyny jego minus jest taki, że nie wolno go używać na słońce, ponieważ może wystąpić nieporządana reakcja alergiczna, więc w miesiącach kwiecień-wrzesień używam mojego zamiennika z Pharmaceris.
Garnier Czysta Skóra i Under Twenty nie są moimi ulubionymi środkami mycia do twarzy. Owszem są wydajne. Cena (15zł) nie jest jakaś wygórowana, ale to nie to. Może być, ale za przeproszeniem tyłka nie urywa i szału nie ma.
Nivea- żel do mycia twarzy- ja mam wariant do cery mieszanej i tłustej i bardzo jestem z niego zadowolona. Dokładnie myje, jest wydajny i nie uczula mojej twarzy. Robi jej "po prostu dobrze".
Lirene-żel do mycia twarzy jest drugim żelem, który bardzo sobie cenię. Używam go naprzemiennie z poprzednikiem. W swojej pielęgnacji lubię różnorodność-oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.
Tonik Żelowy Norel Dr Wilsz- w swoim składzie zawiera kwas migdałowy, dlatego mogę go używać w miesiące niesłoneczne- nad czym bardzo ubolewam. Na początku nie mogłam się przekonać do konsystencji, ale teraz odpowiada mi ona. Jest wydajny, a jego cena jest średnia.
Nivea- tonik matujący- jest produktem, którego używam dwa razy dziennie w miesiące słoneczne. Mam wariant do cery tłustej i mieszanej, kupiłam go na promocji w Rossmanie, która jaszcze (chyba) obowiązuje. Według naklejki jest to nowa formuła, która mi odpowiada, a ze starą nie miałam styczności..
Oprócz produktów, które używam codziennie, w mojej pielęgnacji cery znajdują się kosmetyki, które używam dwa-trzy razy w tygodniu. Mowa tu oczywiście o maseczkach. Często stosuję je z Ziaji, Avonu, Nivea i Rival de. Po raz pierwszy używałam maseczek typu "sauna", z Mariona czy "karotenowa", ale wiem, że powtórzę to doświadczenie. Wolę maseczki typu "peel off", które się po prostu ściąga. Maseczki do zmycia wodą też często używam.
Wszystkie wiemy jak ważny jest demakijaż twarzy. Niestety większość z Was zapomina o tej czynności. Będąc w podróży nie wyobrażam sobie nie odświeżyć twarzy lub wieczorem nie zmyć makijażu. Gdy nie mamy przy sobie toniku to z pomocą przyjdą nam chusteczki do demakijażu. Ja używam dwóch mare, tańszych- Synergen i droższych- Douglas. Makijaż oczu (będąc w domu) zmywam dwufazowym płynem do demakijażu oczu marki Nivea, który świetnie sprawdza się w swojej roli. Podsumowując.
Mam nadzieję, że udało mi się wyprowadzić z błędu wszystkich, którzy twierdzą, że cera sportowca jest okropna i że kobiety o nią nie dbają.
A Wy jak dbacie o skórę twarzy? A może zgadzacie się z mitem, który starałam się obalić? Jak zwykle zapraszam do dyskusji. Pozdrawiam FitHealthylife. :)