Cześć i czołem. Pamiętacie "Wyzwania, czyli akcje". W skrócie te wyzwania miały na celu wykluczenie lub ograniczenie przez dni maja słodyczy, słonych przekąsek, fast-foodów, ciastek, słodkich napojów, alkoholu, kawy, chipsów itp. Jesteście ciekawe jak mi poszło? Jeżeli tak to zapraszam do dalszej części tekstu.
W dniu pierwszym nie "ciągnęło" mnie do zakazanych rzeczy. W sobotę moja mama kupiła michałki, kwaśne żelki, a ja mogę być z siebie dumna. Niedziela była dość trudna dla mnie. Wraz z rodziną pojechaliśmy na jednodniową wycieczkę do Ustronia. Musiałam zrezygnować ze smażonych migdałów w dużej ilości soli, pysznego "Czarciego napoju wkładką", czyli grzanego piwa z kieliszkiem wódki oraz firmowych gofrów z bitą śmietaną i owocami. Ale przynajmniej zjadłam pstrąga z grilla i wypijam świeży sok z marchwi. Dnia czwartego nie miałam apetytu na słodkości i niezdrowe napoje. A mój tata kupił moje ulubione ciasto, które pokroiłam, podałam, ale nawet nie oblizałam noża .:) We wtorek moi rodzice pod wieczór kupili mi mojego ulubionego cheesburgera z Macdonalda, którego nie mogłam zjeść w wyniku czego moja mam go "wszamała" na śniadanie. Zdrowo, nie ma co :) W środę moja rodzicielka chciała dać mi kanapkę z Nutellą, ale po zakomunikowaniu jej, ze słodkiego kremu nie jem, bo ograniczam cukry, chyba się na mnie obraziła :) W czwartek omal nie uległam pokusie na zielonego Liptona w butelce, ale oparłam się pokusie. W piątek miałam iść na imprezę osiemnastkową mojej koleżanki, ale okazało się, że impreza jest w sobotę. W sobotę oszalałam zjadłam kawałek tortu, pizzy, wypiłam trochę alkoholu. Zjadłam dużo ciastek i chipsów. Bardzo nad tym ubolewam. I trochę mam z tego powodu wyrzuty sumienia, ponieważ myślałam, że oprę się tym pokusom. Kolejne trzy tygodnie minęły znośnie. Nie miałam ochotę na słodycze, ciastka, ciasteczka. Oparłam się tortillą i hamburgerom, ale znałam sobie sprawę, że chyba nie tędy droga, więc postanowiłam robić cheat day lub cheat meal, żeby nie rzucać się na jedzenie jak wygłodniała pirania na mięso. To wyzwanie było ciekawe, ograniczyłam niezdrowe produkty, więc myślę, że kiedyś je jeszcze powtórzę
Wiem, że niektóre z Was -wraz ze mną- też brały udział w tej akcji. Jakie są wasze odczucia? Jesteście zadowolone z ograniczenia słodyczy? A może wręcz odwrotnie i uważacie, że niejedzeni śmieciowego żarcia jest gorsze od jedzenia tego typów posiłków? Jak zwykle pozdrawiam i zapraszam do dyskusji na ten temat. Wpadnijcie też na Instagram. Pozdrawiam FitHealthylife.
Wiem, że niektóre z Was -wraz ze mną- też brały udział w tej akcji. Jakie są wasze odczucia? Jesteście zadowolone z ograniczenia słodyczy? A może wręcz odwrotnie i uważacie, że niejedzeni śmieciowego żarcia jest gorsze od jedzenia tego typów posiłków? Jak zwykle pozdrawiam i zapraszam do dyskusji na ten temat. Wpadnijcie też na Instagram. Pozdrawiam FitHealthylife.
Nie brałam jeszcze udziału w takim wyzwaniu, ale wygląda ciekawie. Ja staram się ograniczać takie niezdrowe jedzenie w tygodniu, a w weekend już trochę mniej, ale również staram się nie przesadzać :P
OdpowiedzUsuńja również jem zdrowo od dłuższego czasu. Jedno Ci moge powiedzieć. Dużo cytrusów jeśli chcesz schudnąć ;) Rano na pusty żołądek szklanka ciepłej wody z cytryną. Cytryna wspomaga trawienie. To już wielki krok jeśli odmówiłaś burgera z McDonalds! Ja również tak jak Ty - Jestem z Ciebie dumna! Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńNie dam rady zyc bez slodyczy dlatego cheaty sa wskazane :D
OdpowiedzUsuńU mnie słodycze powoli eliminują się same :)
OdpowiedzUsuńStaram się jeść zdrowo, ale w weekendy niestety często jemy na mieście :( no i wiadomo rzadko kiedy to są zdrowe rzeczy
OdpowiedzUsuńFajne wyzwanie :) Ja na codzień jem mnóstwo owoców i do sztucznych słodyczy mnie nie ciągnie (jem też sporo gorzkich czekolad). A cheesburgerów, frytek, paluszków, chipsów itp. to wręcz nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńFajna akcja, nieźle sobie dałaś radę. Chyba lepiej niż ja ostatnio ;). Gratuluję. Jeśli zaś chodzi o napad na urodzinach koleżanki, to troszkę się nie dziwie ponieważ podejrzewam, że wcześniej jadłaś słodkie i nagle przestałaś, co wywołało szok i po paru dniach sprytny mózg, chciał swoje dopalacze ;). Następnym razem, aby uniknąć tego typu akcji najlepiej do wyzwania przygotowywać się stopniowo lub założyć "oszukane posiłki". Ochotę na słodkie świetnie zabijają suszone owoce. Figi, daktyle, żurawina. W małych ilościach nie tuczą, są zdrowe i odżywcze ;). Z góry przepraszam jak się wymądrzam ;)
OdpowiedzUsuńfajne wyzwanie :) fast foody unikam już bardzo długo, ale słodycze co jakiś czas do mnie wołają ;) powodzenia!
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości! Trzymaj tak dalej!! Wyzwanie niejedzenia słodyczy podjęłam niemal rok temu i póki co się trzymam. Od czasu do czasu pozwalam sobie na mały grzeszek w postaci pizzy, ale jak wiadomo nie można wiecznie wszystkiego sobie odmawiać.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za sukces w Twoim wyzwaniu! ;)
Przy okazji zapraszam na http://psycholog-na-silowni.blogspot.com/ :)
Mnie raczej nie ciągnie do słodyczy, jem owoce i dla mnie to słodkość wystarczająca. Ale mam inne słabości kulinarne, którym trudno mi się oprzeć. Gratuluję wytrwałości i trzymam kciuki :) Każdego dnia!
OdpowiedzUsuńWiem ile to kosztuje zwłaszcza jeśli jesteś łasuchem. Ja słodycze uwielbiam... nie... kocham! Ale któregoś dnia postanowiłam powiedzieć NIE. I tak założyłam sobie 30 dni bez cukru/słodyczy. Kilka pierwszych dni byłam twarda, później przyszło zwątpienie ale trzymałam się celu, następnie wzmocniłam się i poszło z górki. Nie lada wyzwanie! Możemy sobie pogratulować :)
OdpowiedzUsuń